VfB Stuttgart coraz bliżej utrzymania

Drużyna VfB Stuttgart po dobrym i emocjonującym spotkaniu zasłużenie pokonała Schalke 3:1 (1:0) i przybliżyła się do utrzymania w 1. Bundeslidze.

Broniący się przed spadkiem VFB Stuttgart nie był faworytem niedzielnego spotkania. Podopieczni Huuba Stevensa byli skazywani na porażkę z Schalke, które wygrało trzy z pięciu ostatnich spotkań, nie notując przy tym żadnej przegranej. Ale to właśnie klub ze stolicy Badenii-Wirtembergii był zdecydowanie lepszy w pierwszej połowie spotkania rozgrywanego na Mercedes-Benz Arena.

Gospodarze imponowali walecznością i polotem w konstruowaniu akcji ofensywnych, a ekipa Jensa Kellera nie potrafiła znaleźć właściwego rytmu, popełniając przy tym masę w błędów w środku pola. Goście w niezrozumiały sposób tracili piłkę narażając się na kontry rywali.

Jedyny gol w pierwszej połowie padł w 23. minucie, a jego autorem był Martin Harnik. Austriacki napastnik wyskoczył najwyżej do piłki po dośrodkowaniu Daniela Didaviego z rzutu wolnego i strzałem głową pokonał Ralfa Faehrmanna.

W 37. minucie powinno być 2:0, albowiem fenomenalną okazję zmarnował Cacau. Doświadczony snajper nie trafił z kilku metrów po bardzo dobrej akcji i podaniu Ibrahima Traore.

Dopiero w doliczonym czasie gry Schalke stworzyło naprawdę dobrą sytuację do zdobycia wyrównującego gola, ale obok bramki strzelił Leon Goretzka.
REKLAMA

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. Tym razem Cacau nie pomylił się i wykorzystał kolejne świetnie dośrodkowanie Traore. Brazylijczyk z niemieckim paszportem strzelił głową na 2:0. Była 54. minuta.

Jak się okazało, to nie był koniec. Drugi stracony gol najwyraźniej podłamał gości, którzy zaczęli popełniać coraz więcej błędów w defensywie. W efekcie zespół Stevensa podwyższył na 3:0 w 59. minucie. Akcję lewą stroną boiska przeprowadził Gotoku Sakai. Japończyk wbiegł w pole karne, wycofał futbolówkę spod linii końcowej, jednocześnie wyciągając z bramki Faehrmanna, a nadbiegający Harnik strzelił między obrońcami Schalke.

Goście podnieśli się z kolan w 69. minucie. Goretzka dośrodkował w pole karne, a wprowadzony w drugiej połowie Adam Szalai mierzonym strzałem pokonał Svena Ulreicha.

Ten sam zawodnik mógł po raz drugi zostać bohaterem klubu z Zagłębia Ruhry, gdy zaledwie 180 sekund później z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Stuttgartu po dośrodkowaniu Tima Hooglanda z rzutu rożnego. Jednak zdaniem prowadzącego spotkanie Perla Guentera futbolówka w trakcie lotu przekroczyła linię końcową i gol nie został uznany.

Obie ekipy stworzyły jeszcze kilka okazji, ale najpierw w piłkę z dogodnej pozycji nie trafił Cacau, a później niecelnym uderzeniem z pola karnego "odpowiedział" Szalai.

VfB Stuttgart odniósł zasłużone zwycięstwo. Okazało się, że zatrudnienie Stevensa było strzałem w dziesiątkę: w trzech ostatnich meczach udało się wywalczyć siedem niezwykle cennych punktów.


Eurosport