Kamil Glik: Wiem, że Borussia mnie ogląda

Latem spore zamieszanie będzie wokół kapitana Torino Kamila Glika. Polakiem jest zainteresowana Borussia Dortmund.

 

Michał Zichlarz: Jak pan reaguje na informacje, że wkrótce może trafić do Borussii Dortmund?

 

Kamil Glik: Na pewno miło jest usłyszeć o zainteresowaniu ze strony takiego klubu jak Borussia. Wiem, że od pewnego czasu jestem obserwowany.


Włoskie media spekulują, że latem przeniesie się pan do Dortmundu za siedem milionów euro.

 

Na razie żadnej oferty dla mnie nie było. Pewnie dlatego, że przez rok mam jeszcze ważny kontrakt z Torino.

 

Miał pan okazję porozmawiać o transferze z obrońcą BVB Łukaszem Piszczkiem?

 

Nie rozmawiałem z Łukaszem na ten temat. A nawet jeśli dojdzie do konkretów, nie będzie to konieczne. Borussia to przecież klub, który walczy o najwyższe cele.


Jak w Torino FC reagują na te spekulacje? Chyba nie byliby zadowoleni, gdyby już za parę miesięcy pan odszedł?

 

Myślę, że niechętnie by się mnie pozbyli. Mnie samemu też nie będzie łatwo któregoś dnia opuścić to miejsce, ponieważ czuję się tutaj świetnie. I to zarówno jeśli chodzi o sprawy piłkarskie, jak i te codzienne, związane z życiem w Turynie. Moja rodzina również czuje się tutaj bardzo dobrze. No ale zobaczymy co czas przyniesie.

 

Rozgrywki Serie A zbliżają się do końca. Jesteście zadowoleni z sezonu?

 

Tak. To najlepszy sezon, od kiedy prezesem jest Urbano Cairo. Drużyna robi ciągłe postępy. Gdy tutaj przychodziłem trzy lata temu, zostało wymienione trzy czwarte drużyny. Torino nie załapało się nawet do play-offów w Serie B – wtedy nastąpiły zmiany i naszym celem był awans. Udało się tego dokonać. W poprzednim sezonie najważniejsze było utrzymanie się w Serie A, natomiast w tym roku mieliśmy powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Mam nadzieję, że zrealizujemy ten cel. Ja również jestem zadowolony, że ciągle się rozwijam i gram coraz lepiej.

 

Kamil Glik dalej gra we włoskiej lidze w ochraniaczach Piasta?

 

Tak, ochraniacze ciągle są te same! Przynoszą szczęście, bo nie łapię kontuzji i wyniki też są dobre, więc nie ma co zmieniać. Piastowi zawdzięczam dużo, bo to ten klub dał mi szansę zaistnieć w ekstraklasie, a co za tym idzie potem też w reprezentacji Polski. To stamtąd wyjechałem do Włoch. Wiele zawdzięczam takim ludziom, jak Janusz Bodzioch, trener Dariusz Fornalak czy prezes Jacek Krzyżanowski. Na pewno czuję wielki sentyment do klubu, miasta i kibiców.


Jest pan na bieżąco z ekstraklasą. Jak się panu podoba nowy system rozgrywek i dzielenie punktów? We Włoszech koledzy nie śmieją się z tego?

 

No cóż, koledzy z zespołu nie interesują się polską ligą na co dzień. Natomiast takie kluby, jak Wisła, Lech i Legia są oczywiście we Włoszech znane. Mi, jako kibicowi, ten system się podoba. Ale też jako piłkarz mam świadomość, że gdyby legioniści stracili w tej drugiej fazie rozgrywek tytuł, to delikatnie mówiąc byliby chyba na reformę źli.


Jak się chowa pańska niespełna roczna córeczka? Wielkanoc spędził pan w Polsce czy we Włoszech?

 

Victoria szybko rośnie, wszystko w porządku. Święta z rodziną spędziłem w Bari u przyjaciół, bo niestety liga włoska gra non stop, więc nie ma co robić wyprawy do Polski z całą rodziną. Jeszcze miesiąc i wybierzemy się do domu.


przegladsportowy.pl