Neuer daje poczucie pewności - wywiad

W pierwszym starciu Realu z Bayernem typuję remis 1:1, ale wcale nie zdziwię się, gdy tych goli zobaczymy dużo więcej. Oba zespoły potrafią zdobywać bramki i końcowy wynik może być znacznie wyższy – mówi Sławomir Chałaśkiewicz, który przez wiele lat z powodzeniem bronił barw klubów niemieckich.


Zdaniem firmy bukmacherskiej Fortuna, Bayern Monachium ma większe szanse na awans do finału Ligi Mistrzów niż Real Madryt. A według pana kto jest faworytem hiszpańsko-niemieckiej rywalizacji?


Dla mnie nie ma faworyta w tym dwumeczu. Przede wszystkim, obydwie drużyny grają poniżej oczekiwań w ostatnim czasie. Bayern miał swoje problemy w Bundeslidze i Lidze Mistrzów, kiedy nie grał w sposób, do jakiego przyzwyczaił nas na początku roku. Real z kolei też zawodzi kibiców w Primera Division. Miał walczyć o mistrzostwo Hiszpanii, ale raczej już mu się nie uda tego dokonać. W Lidze Mistrzów natomiast „Królewscy” z dużymi problemami wyeliminowali Borussię Dortmund. Po pierwszym spotkaniu wydawało się, że będzie to spacerek, a tymczasem w rewanżu wszystko wyglądało zupełnie inaczej i hiszpański klub miał dużo szczęścia, że to on zagra w kolejnej fazie tych rozgrywek. Na pewno nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że czeka nas bardzo ciekawa konfrontacja.


W miniony weekend Real nie grał w lidze hiszpańskiej, za to Bayern musiał się zmierzyć z Eintrachtem Brunszwik. Czy może mieć to jakieś znaczenie dla przebiegu środowego meczu?

Raczej nie. Jeżeli już, to chyba lepiej dla zawodników Bayernu, że grali i są w rytmie meczowym. Dla mnie właśnie najbardziej rzucało się ostatnimi czasy w oczy to, że niektórym podopiecznym Pepa Guardioli brakuje tego rytmu. Grali na przemian, a rotacja w składzie była naprawdę spora. Myślę, że z perspektywy Bawarczyków dobrze się stało, że mieli w weekend ligowe spotkanie do rozegrania.


Jaki scenariusz przewiduje pan w środowy wieczór na Estadio Santiago Bernabeu?

Wydaje mi się, że czeka nas mecz, w którym każda ze stron będzie miała swoje szanse. Pytanie tylko, czy Bayern będzie w stanie wykorzystać okazje, które sobie stworzy. Jeżeli tylko zdobędzie bramkę na wyjeździe, w rewanżu będzie mu się grało dużo lepiej. Uważam, że Real od początku będzie atakował, aby jak najszybciej strzelić gola, który „ustawi” mecz. Wiele w poczynaniach gospodarzy będzie zależało od tego, czy na murawie pojawi się Cristiano Ronaldo. Widzimy doskonale, że jest to taka postać, która dużo daje hiszpańskiej drużynie. Z pewnością zawodnicy Carlo Ancelottiego będą zadowoleni, jeśli nie stracą gola, a sami chociaż raz trafią do siatki rywali.

 


W Bayernie ze względu na kontuzję Manuela Neuera, który nie grał w ostatnim meczu ligowym, największą niewiadomą jest kwestia obsady bramki. Ile procent wartości, pana zdaniem, tracą Bawarczycy bez swojego podstawowego golkipera?

Neuer już wielokrotnie pokazywał, że w tych najtrudniejszych momentach potrafi wybronić groźne sytuacje. Jest to zawodnik, który bezapelacyjnie stanowi trzon bawarskiego zespołu i daje mu niezbędną stabilizację. Jego ewentualną absencję będzie bardzo ciężko „zatuszować”. Każdy piłkarz z pola gra zupełnie inaczej, gdy ma świadomość, że za jego plecami jest jeszcze ta ostatnia instancja, która potrafi zatrzymać rywali. Gracze Bayernu przyzwyczaili się już do dobrej gry Neuera i nic dziwnego. To bramkarz, który świetnie gra na przedpolu, stoi wysoko i potrafi dyrygować kolegami z bloku defensywnego. W środę Neuer przydałby się kolegom tym bardziej, że Real znakomicie gra z kontry i dłuższymi podaniami umie błyskawicznie przenieść ciężar akcji pod pole karne przeciwnika. Do przeciwstawienia się takiemu stylowi gry posiadanie bramkarza pewnie czującego się na przedpolu jest dużym atutem…


Na kim ciążyć będzie większa presja? Na Bayernie – jako obrońcy trofeum – czy na Realu, który jubileuszowego, dziesiątego Pucharu Mistrzów wyczekuje jak zbawienia już od dwunastu lat?

 

Zawsze większe ciśnienie towarzyszy obrońcy tytułu. Zwłaszcza w Lidze Mistrzów, gdzie od momentu jej powstania jeszcze nikomu nie udało się wygrać tych rozgrywek dwa razy z rzędu. Zawodnicy Bayernu będą pod większą presją tym bardziej, że z lektury niemieckiej prasy wynika, że w ich klubie mocno nastawiono się na powtórne wywalczenie tytułu najlepszej drużyny w Europie. Na pewno ekipa z Monachium ma ku temu możliwości, ale musi wrócić do formy, którą prezentowała na początku roku.
No właśnie. Mecz z Eintrachtem Brunszwik chyba nie uspokoił zbytnio fanów „Die Roten”…
Raczej nie. Widzieliśmy bowiem, że Bayern mocno się męczył z ostatnią drużyną w tabeli. Nie tłumaczyłbym tego występu oszczędzaniem się przed potyczką z Realem. Raczej potraktowałbym ten mecz jako potwierdzenie faktu, że drużyna z Allianz Arena zmaga się z kryzysem. Już wcześniejsze spotkanie z Borussią dobitnie pokazało, że wystarczy duża determinacja w poczynaniach rywala, aby bawarska jedenastka miała problemy z płynnością gry.


 

Czyżby – tak jak sugerują niektórzy – mistrzostwo Niemiec zostało zdobyte zbyt wcześnie i w szeregi Bayernu wkradło się pewne rozprężenie, którego efekty obecnie obserwujemy?


Ciężko powiedzieć. Według mnie, zdobycie mistrzostwa powinno mieć raczej wpływ mobilizujący na zespół. Świadomość bycia najlepszym powinna ułatwiać grę i wygrywanie w kolejnych meczach, a tymczasem dzieje się zupełnie inaczej. Jak dla mnie, Bayernowi brakuje przede wszystkim świeżości. Być może w pewnym momencie treningi zostały „podkręcone”, aby tej siły starczyło na finał Ligi Mistrzów. Nie można jednak wykluczyć i tego, że w niektórych głowach zaczęła funkcjonować myśl, iż skoro jest już tak wcześnie zdobyte mistrzostwo, nie trzeba się przykładać w takim stopniu jak wcześniej.


Niezależnie od rozstrzygnięć w Lidze Mistrzów, w Bayernie już myślą o kolejnym sezonie. Po Robercie Lewandowskim w Monachium ogłoszono niedawno podpisanie umowy z Sebastianem Rode.  Dotychczasowy zawodnik Eintrachtu Frankfurt będzie faktycznym wzmocnieniem drużyny czy tylko raczej jej uzupełnieniem?


Raczej jedynie uzupełnieniem. Robert Lewandowski też nie będzie miał łatwo, ale powinien sobie poradzić w Monachium. Myślę, że będzie mu się tam grało nawet lepiej niż w Dortmundzie.


Nie tylko niemieckie media systematycznie spekulują o kolejnych transferowych działaniach Bayernu. Na jakie pozycje powinniśmy spodziewać się konkretów w pierwszej kolejności?


Jeżeli gdzieś Bayern potrzebuje wzmocnień, to przede wszystkim w obronie. To jest cały czas najsłabsza formacja tej drużyny. I bynajmniej nie chodzi mi tu o zawodników pokroju Laurenta Koscielnego, którego nazwisko w ostatnich dniach przewija się podaj najczęściej. To raczej nie ta półka, Bawarczycy potrzebują bowiem zawodników bardziej dynamicznych. Głównie potrzebni są środkowi obrońcy. W przypadku Dante wydawało się, że zapewni on pewną stabilizację z tyłu, ale i jemu zdarzają się proste błędy. Brakuje kogoś, kto w razie potrzeby wejdzie i nie spowoduje „uszczerbku na zdrowiu” drużyny.


Zgodzi się pan z opinią, że zwycięzca dwumeczu Real – Bayern to także kandydat numer jeden do końcowego triumfu w tegorocznej Lidze Mistrzów?


Osobiście widzę to trochę inaczej. Według mnie, w najlepszej formie – mentalnej i fizycznej – od pewnego czasu jest Atletico Madryt. W zespole prowadzonym przez Diego Simeone upatruję drużyny, która po finale 24 maja w Lizbonie wzniesienie puchar Ligi Mistrzów.

 

FourFourTwo