Bayern gromi Werder, hat trick Roberta Lewandowskiego

Mało kto spodziewał się, że Werder Brema sprawi niespodziankę i zdobędzie choćby punkt w wyjazdowym meczu z Bayernem Monachium. I słusznie, bo Bawarczycy na inaugurację sezonu 2016/2017 rozgromili rywali aż 6:0 (2:0), a hat-trickiem popisał się Robert Lewandowski. Carlo Ancelotti rozpoczął pracę w imponującym stylu.

54. sezon Bundesligi zainaugurowało spotkanie broniącego tytułu Bayernu Monachium z Werderem Brema. W podstawowym składzie klubu ze stolicy Bawarii wyszedł Robert Lewandowski. Zainteresowanie meczem było tak duże, że zabrakło biletów na mogący pomieścić 75 tysięcy obiekt Allianz Arena. Spotkanie poprzedziło krótkie show, podczas którego zaprezentowano główne trofeum i odśpiewano hymn Niemiec. Później do akcji wkroczyli piłkarze.

Bayern od początku utrzymywał się przy piłce i spokojnie konstruował akcje. Swoją przewagę piłkarze Carlo Ancelottiego potwierdzili już w 9. minucie, kiedy futbolówka trafiła pod znajdującego się tuż przed polem karnym Xabiego Alonso, który przymierzył i uderzeniem z woleja pod porzeczkę nie dał najmniejszych szans Feliksowi Wiedwaldowi. 1:0 dla Bayernu.

Goście nie zdążyli złapać oddechu po straconym golu, a w 13. minucie przegrywali już 0:2. Franck Ribery popisał się znakomitym podaniem z własnej połowy w kierunku Roberta Lewandowskiego, który oszukał obrońców próbujących wymusić spalonego, wbiegł w pole karne i przechytrzył golkipera rywali pięknym strzałem z ostrego kąta w okienko!

Monachijczycy dominowali, a zespół Werderu przypominał zbieraninę jedenastu statystów. Podopieczni Viktora Skripnika nie byli w stanie nic zrobić. Raz po raz byli nękani w defensywie i nie potrafili wyprowadzić żadnej kontry. Nawet, kiedy Bayern popełnił jakiś błąd na swojej połowie boiska, to po chwili futbolówka ponownie padała łupem gospodarzy.

W 32. minucie powinno być 3:0. Thomas Mueller uderzył z dystansu, piłka odbiła się od słupka i spadła pod nogi nadbiegającego Lewandowskiego, który mając pustą bramkę strzelił nad poprzeczką. Polak tylko uśmiechnął się pod nosem nie mogąc uwierzyć, że zmarnował tak dobrą sytuację. Na tym jednak nie koniec, bo chwilę później Mueller zgrał piłkę głową do "Lewego", a po uderzeniu reprezentanta Polski futbolówka odbiła się od poprzeczki!

Mało Lewandowskiego? W 42. minucie Polak chciał zaskoczyć golkipera, ale miał za mało miejsca i nie był w stanie skutecznie strzelić oraz odegrać. Kilkanaście sekund później snajper Bayernu uderzył z 15 metrów, jednak tym razem Weidwald zdołał złapać piłkę. Nic więcej w pierwszej połowie się nie wydarzyło. Bayern schodził do szatni prowadząc 2:0.

Drugie 45 minut rozpoczęło się od gola dla zespołu z Allianz Arena. Autor? Lewandowski. Mueller dośrodkował z prawej strony, a "Lewy" wyskoczył do piłki i kopnięciem rodem z karate w stylu Zlatana Ibrahimovicia zdobył trzecią bramkę dla Bayernu.

Od tego momentu Bawarczycy specjalnie nie forsowali tempa. Pozwolili nawet rywalom na przeprowadzenie jednej akcji zakończonej strzałem Luki Caldiroli w boczną siatkę. Jak się okazało gospodarze tylko czekali na odpowiedni moment, by zadać kolejny cios. Udało się w 66. minucie po świetnej dwójkowej akcji Muellera z Philipem Lahmem, którą drugi z wymienionych wykończył mocnym uderzeniem z pięciu metrów. 4:0, a do końcowego gwizdka było jeszcze daleko.

Jeśli goście obawiali się, że mogą stracić kolejne gole, to słusznie. W 73. minucie piłkarze Bayernu wymienili kilka podań, Mueller dograł po ziemi do znajdującego się w polu karnym Ribery'ego, a ten huknął pod poprzeczkę!

Pięć to za mało. Maximilian Eggestein sfaulował w szesnastce Ribery'ego, a sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Lewandowski, który uderzył precyzyjnie w lewy dolny róg. Skutecznie. 6:0, absolutny nokaut.

Do końcowego gwizdka nic się nie zmieniło. Piłkarze Bayernu bawili się z rywalami, mieli ogromną przewagę i stworzyli jeszcze kilka sytuacji. Sędzia zakończył mecz w 90. minucie. Monachijczycy zdemolowali Werder i grając na 70 procent możliwości udowodnili, że są niezwykle mocni.

 

Eurosport